Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Zespół pałacowy Łazienki

2008.12.22 g. 16:25

Nowe niedorzeczne pomysły
pana Jacka z Łazienek

Opisał pan Witold Pływaczewski

Kiedy w sierpniowym wydaniu „Rzeczpospolitej” przeczytałem wywiad z panem Czeczot-Gawrakiem byłem przerażony i oburzony faktem, że taki człowiek miałby zostać dyrektorem jednego najważniejszych polskich muzeów!

Napisałem wówczas polemikę z tekstem, w którym ten pan się wypowiadał. Zgodnie z moimi przypuszczeniami owa polemika nie ukazała się w gazecie, mimo obietnic autorki artykułu, że w „Życiu Warszawy”, będącym teraz dodatkiem stołecznym do „Rz”, odbędzie się na ten temat cała dyskusja… Gadu, gadu a chłop śliwki rwie, pani autorka zajęta tak bardzo innymi ważnymi dla polskiej kultury sprawami nie znalazła już czasu na sprawę Łazienek. Zresztą, po co? Miała przecież jedynie zareklamować pana Jacka, a nie bawić się w jakieś dyskusje o przyszłości Łazienek.

 

Dyskusja ta jednak się odbyła, tyle, że nie w „Rzepie”, a na forach internetowych i paru innych tytułach prasowych.

 

Teraz po bez mała trzech miesiącach pełnienia obowiązków dyrektora Łazienek, pozycja pan Czeczot-Gawraka – jak to się mówi na mieście – jest niedobra.

 

Bardzo ostre artykułu m.in. w „Gazecie Polskiej”, które nie dość, że wykazały jego indolencję zawodową, to jeszcze pokazały korupcjogenne powiązania z posłem Palikotem. To spowodowało bardzo ostrą reakcje m.in. posła PiS Pawła Poncyljusza.

W kolejnym numerze „GP” opisano jak Polsat News zrobił udaną prowokację wobec p.o. dyrektora proponując mu na lewo dobrze płatną fuchę, a którą ten chciał ochoczo przyjąć!

 

Zbliża się koniec trzymiesięcznego okresu „pełnienia obowiązków” i minister kultury będzie musiał podjąć decyzję, co dalej z ty fantem zrobić. Jak już wspomniałem, sytuacja Czeczot-Gawraka jest zła, tedy trzeba by jakoś medialnie poprawić jego wizerunek. 19 grudnia usłużnym okazało się „Życie Warszawy” – widać ma chłopina dobre wejścia do „Rzepy” – i na parę dni przed zapadnięciem ministerialnej decyzji - nowy pean wydrukowano. W dwóch artykułach. Jeden na „jedynce’’ i dodatkowy na 7 stronie (w formie „czystego” wywiadu). I miało być wspaniale, a wyszło jak to zwykle z panem Jackiem, tak że znowu facet się skompromitował.

 

Oto w pierwszym tekście pt. „Zwiedzanie ze sztuką” pan ni mniej ni więcej tylko zakomunikował warszawiakom, że jego planem jest uczynienie z Łazienek… wielkiego domu aukcyjnego, gdzie swoje zbiory będą wystawiać różni prywatni kolekcjonerzy! Pierwszy zgłosił się znany niegdyś tenisista, a obecnie mansard – Wojciech Fibak! Wniebowzięty z tytułu tego pomysłu jest także szef antykwariatu DESA Unicum. Z jego wypowiedzi jasno wynika, że już rączki zaciera do wspaniałych interesów… I nikt z „ŻW” nie zadał pytania panu Czeczot-Gawrakowi, dlaczego nie chce wystawiać wspaniałych dzieł zgromadzonych w magazynach Muzeum Narodowego i bardzo rzadko wystawianych? Bo co? Na tym nie zrobi się geszeftu?

 

Takie pomysły dowodzą niezbicie, że Jacek Czeczot-Gawrak w ogóle nie rozumie, czym jest muzealnictwo i jakie funkcje powinny pełnić muzea. Rozumiem, że wyjątkowo ciekawe kolekcje, które znajdują się w prywatnych rękach można wystawiać w Muzeum Narodowym, ale nie w zespole Pałacowo-Ogrodowym z XVIII wieku. To tak jakby urządzić salon aukcyjny w Malborku! Dopiero byłoby ciekawie, no nie?

 

W drugim tekście pt. „Łazienki jak Wersal” dał pan Jacek jeszcze ciekawszy popis swoich muzealniczych umiejętności. Zameldował o „nowych odkryciach”, których dzielnie dokonał! I tak, inwentaryzację zarządził i dowiedział się, że Łazienki Północne do miasta należą. Rewelacyjne „odkrycie”. Wie o tym niemal każdy, kto choć tylko trochę interesuje się Warszawą, a pan Czeczot-Gawrak, proszę, „odkrycie” z tego robi. Ale to jeszcze pestka, w porównaniu z kolejnym „odkryciem” p.o. dyrektora. Oto na pytanie, „jakimi sukcesami może się pan jeszcze pochwalić” odpowiada, że „na starych mapach z 1786 roku odnaleźliśmy oryginalną oś Łazienek. Prowadziła od dzisiejszej ulicy Myśliwieckiej do Pałacu na Wodzie. Aleja dziś jest zwykłą wyasfaltowaną ścieżką zamkniętą dla zwiedzających. Na jej środku rośnie teraz wysoka sosna. Podczas zamierzonej rewitalizacji parku aleja powinna być poszerzona i stać się jak niegdyś promenadą prowadzącą do zabytkowego pałacu”.  „Odkrywca” ten nasz pan Jacek, oj wielki doprawdy „ odkrywca”. I taki niespotykany, można by rzec unikalny (jak nie przymierzając Łazienki Królewskie).  Bo „odkryć” rzecz znaną od lat i wielokrotnie opisaną i tym się chwalić, jako swoim „sukcesem”, to naprawdę wielkim trzeba być „odkrywcą”. A tak, poważnie, to w wydanej w tym roku książce Profesora pt. Serce Warszawy można przeczytać historię tejże alejki, tak, więc klepanie bzdury o rzekomym „odnalezieniu oryginalnej osi” jest totalnym nieporozumieniem dowodzącym jak mała wiedzę o Łazienkach ma ich p.o. dyrektora!  Dodatkowo jeszcze coś nieprawdę jakby mówił pan Jacek. Bo przecież zlecił już pewnej pracowni architektonicznej przygotowanie (za duże pieniądze) opracowanie planu stworzenia właśnie przy tej alejce… parkingu na kilkaset samochodów! No to jak, promenada czy parking panie Jacku?

 

W polemice z wynurzeniami pana Czeczot-Gawraka początku września napisałem, że jest ignorantem i nieukiem, a także leniem patentowanym, bo mógł wcześniej przeczytać którąś z książek Profesora Kwiatkowskiego o Łazienkach i nie pleść kompromitujących go głupot.  

 

Dowiedziałem się przypadkiem, że jakiś miesiąc temu p.o. dyrektora wydał polecenie służbowe jednemu z podległych mu pracowników zdobycia książki Profesora Kwiatkowskiego o historii Łazienek. Pomyślałem wtedy, że może nie jest tak źle, chce się człowiek uczyć… Ale widać księga była za gruba i chyba nie do końca ją przeczytał. 

 

W jednej z gazet przeczytałem taki

apel do ministra kultury i dziedzictwa narodowego, Bogdana Zdrojewskiego:

 

  • Panie Ministrze, póki nie jest za późno, przegoń Pan na cztery wiatry obecnego p.o. dyrektora i jego niesłychanie „udaną” ekipę.

 

Podpisuję się pod tym wezwaniem obiema rękami.

 



Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy